Cztery miesiące po tragicznych wydarzeniach, które miały miejsce w Prusicach, sprawa wciąż pozostaje nierozwiązana. W marcu tego roku, w jednym z domów jednorodzinnych na przedmieściach Wrocławia, doszło do potrójnego zabójstwa. Adam Sz., strażnik więzienny, zabił swoje dzieci oraz teściową. Do tej pory prokuratura nie mogła przesłuchać sprawcy, który przebywa w szpitalu więziennym.

Tragiczne wydarzenia marcowej nocy

Wszystko zaczęło się od rodzinnej sprzeczki, która przerodziła się w tragedię. 51-letni Adam Sz., pełniący funkcję dowódcy specjalnej jednostki straży więziennej, po kłótni z żoną sięgnął po broń. W pierwszej kolejności oddał strzał do swojej teściowej, śmiertelnie raniąc ją w głowę. Następnie skierował swoją uwagę na dzieci. Na oczach żony, Justyny, zastrzelił pięcioletnią Kingę i dziewięcioletniego Juliana. Dziewczynka zmarła natychmiast, a chłopiec, pomimo wysiłków lekarzy na oddziale intensywnej terapii, zmarł trzy dni później.

Próba samobójcza i areszt

Po dokonaniu zbrodni Adam Sz. próbował odebrać sobie życie. Jednak dzięki interwencji medycznej udało się go uratować. Aktualnie znajduje się on w szpitalu więziennym, gdzie był już przenoszony z Poznania do Łodzi. Prokuratura informuje, że stan zdrowia Adama Sz. nie pozwala na przeprowadzenie niezbędnych czynności prawnych. Obecnie stosowany jest wobec niego środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania.

Śledztwo nadal w toku

Przedstawiciele Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, w tym Karolina Stocka-Mycek, podkreślają, że śledztwo trwa. Prokuratura przesłuchuje świadków i oczekuje na ekspertyzy biegłych, które mogą rzucić nowe światło na motywy działania Adama Sz. Wciąż nie jest jasne, kiedy, i czy w ogóle, podejrzany stanie przed sądem.

Ta dramatyczna historia poruszyła całą lokalną społeczność i przypomina o potrzebie wsparcia psychologicznego dla rodzin dotkniętych podobnymi tragediami. Zbrodnia ta pozostanie w pamięci jako jedno z najtragiczniejszych wydarzeń ostatnich lat w regionie.