Wczesnym rankiem, na skrzyżowaniu ulic Hallera i Gajowickiej we Wrocławiu, doszło do poważnego wypadku, który sparaliżował ruch w mieście na blisko dziesięć godzin. W wyniku zdarzenia zginął 34-letni mężczyzna, którego okoliczności śmierci wzbudziły szczególne zaniepokojenie wśród mieszkańców.
Paraliż komunikacyjny po zderzeniu
Około godziny czwartej nad ranem osobowy volkswagen uderzył w tramwaj linii 20. Kolizja niemal natychmiast zatrzymała ruch tramwajów oraz pojazdów w znacznej części południowego Wrocławia. Wielu mieszkańców musiało zmienić swoje codzienne plany z powodu utrudnień na głównych arteriach komunikacyjnych, które utrzymywały się do godzin popołudniowych.
Porwanie poprzedzające tragedię
W toku śledztwa ustalono, że ofiara wypadku została wcześniej uprowadzona przez dwóch mężczyzn. 34-latek został siłą wciągnięty do samochodu w godzinach wieczornych 25 listopada, a następnie przetrzymywany przez napastników przez kilka godzin. Bezpośrednią przyczyną jego śmierci były obrażenia odniesione podczas wypadku na skrzyżowaniu. Sekcja zwłok potwierdziła, że nie przeżył zderzenia pojazdu z tramwajem.
Zarzuty i status śledztwa
W związku ze sprawą zarzuty przedstawiono dwóm mieszkańcom Dolnego Śląska. Odpowiedzą oni za porwanie, pobicie ze skutkiem śmiertelnym, a jeden z nich – 35-letni Patryk B. – także za spowodowanie wypadku drogowego i łamanie sądowego zakazu prowadzenia pojazdów. Prokuratura potwierdziła, że Patryk B. był już wcześniej karany i działał w warunkach recydywy.
Przebieg postępowania i możliwy wyrok
Obaj podejrzani podczas przesłuchań nie przyznali się do winy i nie złożyli dodatkowych wyjaśnień. Prokuratura wnioskuje o zastosowanie wobec nich tymczasowego aresztu. Decyzja w sprawie środków zapobiegawczych należy do Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Fabrycznej. Jeśli sąd uzna oskarżonych za winnych, grozi im kara od 5 do nawet 25 lat pozbawienia wolności.
Źródło: wroclaw.pl
