Chociaż sytuacja związana z odwoływaniem rezerwacji w południowej Polsce nieco się ustabilizowała, dotyczy to głównie obszarów takich jak Tatry czy Beskidy. Tymczasem regiony, które ucierpiały w wyniku niedawnej powodzi, nadal zmaga się z trudnościami. Turystów przyciągają obecnie miejsca takie jak Zakopane czy Kraków, a nie Karpacz czy Szklarska Poręba, co ma negatywny wpływ na szybkość napływu gotówki do regionów poszkodowanych przez żywioł. Dolny Śląsk oraz ziemia kłodzka wciąż borykają się z problemem braku turystów.
Dwa tygodnie temu drastyczne sceny zalanych miast i miasteczek wywołały falę niepokoju wśród turystów, skutkując masowym odwoływaniem wcześniej dokonanych rezerwacji noclegowych w górskich miejscowościach. Co gorsza, ta negatywna tendencja rozprzestrzeniała się nie tylko na obszary bezpośrednio dotknięte powodzią, ale na całą południową Polskę.
Niestety, mimo że turyści powoli zaczynają wracać do gór, dotyczy to niewielkiego zakresu regionów. Analizy przeprowadzone przez ekspertów z serwisu Nocowanie wskazują, że mimo iż co czwarta rezerwacja na drugą połowę września została odwołana, najwięcej takich przypadków odnotowano w Zakopanem, Karpaczu, Szklarskiej Porębie i Kudowie-Zdroju.
Choć apelacje ze strony branży turystycznej oraz samorządów wydają się przynosić efekty i sytuacja powoli się stabilizuje, turyści nadal chętniej wybierają Tatry czy Beskidy. Niemniej jednak, zdaniem ekspertów, dla miejscowości wypoczynkowych na Dolnym Śląsku jeszcze za wcześnie na optymizm.